Dzień ósmy
< Dzień siódmy | Spis treści | Dzień dziewiąty >
24.09.2009 Bonifacio
Pada. W sumie nic dziwnego w końcu mamy wakacje. Tak na prawdę troche kropi. Rano udało mi się zwiedzić miasto kiedy nie było jeszcze tłumu turystów. Wybrałam się na poranne bieganie. Później zjedliśmy pyszne śniadanie i zaczęło padać. Ale dzięki temu znaleźliśmy pralnię. Cudowne rozwiązanie. Można wrzucić parę monet i po godzinie ma się już czyste ubrania. Na zwiedzanie wyruszamy ok południa. Znów idziemy do górnej części miasta. Po drodze mijamy całą masę małych sklepików. Jest też pochodzący z 18 wieku kościół im Jana Chrzciciela. Jest to niewielka budowla. Jakby przyklejona do pobliskich kamieniczek. W środku panuje półmrok.
To co przykuwa uwagę do drewniana rzeźba przedstawiająca ścięcie patrona tego miejsca. Następnie kierujemy się do zejścia schodami króla Aragonii. To 187 stopni które prowadzą od szczytu górnego miasta aż do samego morza. Legenda głosi, że schody te zostały wyklute jednej nocy przez żołnierzy króla Alfonsa V, w czasie oblężenia w 1420 roku. Jednak podstęp Aragończyków nie przyniósł im zamierzonego celu. Obrońcy miasta zaskoczyli żołnierzy i nie pozwolili im zdobyć miasta.
Oblężenie Bornifacio zostało odparte na tyle skutecznie, że król Aragonii nie podejmował więcej kolejnej próby. Na końcu schodów znajduje się grota Św Bartłomieja. Zamknięta jednak dla zwiedzających. Jest to jednak bardzo dobre miejsce na piknik. A kupione po drodze świeże bagietki i przepyszne sery aż same się o to proszą. Siedząc na kamieniach i pijąc wino obserwujemy pracowite życie krabów. Są maleńkie ale bardzo szybkie. Jeden z krabów też nie chce być gorszy złowił sobie mała krewetkę i on też ma piknik.
Łatwo się schodziło w dół, ale wspiąć się z powrotem na górę jest trochę trudniej. Na szczęście wiatr szybko wywiewa wino z głowy i można śmiało iść dalej. Tym razem podążamy w kierunku fortecy. Pozostałości fortecy wskazują na jej ogrom. Patrząc z tego miejsca na wchodzące do portu statki łatwo sobie wyobrazić co groziło statkom które próbowały wedrzeć się do portu bez pozwolenia. Obchodzimy całość fortyfikacji kierując się w stronę portu. Wiele przejść choć już nie pełniących funkcji militarnych robi wrażenie.
Wieczorem zjadamy pyszną kolację przygotowaną przez Ewę. I wcześniej kładziemy się spać. Mamy plan wypłynąć ok północy i powrócić do brzegów Sardynii.
basia
< Dzień siódmy | Spis treści | Dzień dziewiąty >